Porajów i moja sentymentalna podróż w czasie

Dolny Śląsk

Porajów- kolejna dolnośląska wieś

Porajów, dolny śląsk
Porajów :-)

Porajów to kolejna dolnośląska wieś nie wyróżniająca się na pierwszy rzut oka kompletnie niczym.

Prawdę mówiąc gdy nie osobisty aspekt tego wpisu zdawać by się mogło, że nie ma o czym pisać.

Porajów- powrót do korzeni

W Porajowie nie znaleźliśmy się przypadkiem. Nijako jestem z tym miejscem związana.

Jednak przez lata z niechęcią myślałam o przyjeździe.

Dopiero rok temu, po dobrych 25 latach wróciłam...

Co wtedy czułam?

Do dziś pamiętam to morze emocji.

Łzy zalewające moje oczy.

Aż w końcu dziwną ulgę gdzieś w sercu. Że wróciłam do miejsca gdzie dorastał mój Tata. Wróciłam do miejsca, które pewnie nawet po długich latach spędzonych w Wielkopolsce Tata miał zapisane w pamięci i sercu piękno tej łużyckiej ziemi- zielone połacie łąk, pobliskie górskie szczyty i nieprzewidywalną Nysę Łużycką...

Porajów, Dolny śląsk
Nysa Łużycka w ten dzień wyglądała spokojnie... Ale nie zawsze tak jest

Skoro poprzednia wizyta była trudna to po co wróciłam?

Z dwóch powodów:

Po pierwsze czułam palącą potrzebę aby znów tu wrócić. Po prostu. Znasz to uczucie?

Po drugie i to jest ważniejszy powód- uważam, że nasze dzieci powinny znać miejsce, gdzie dorastał mój Tata, ich dziadek. Bo nasze dzieci Go nie poznały. Tata umarł kilka lat wcześniej, zanim poznałam Kubę.

Trójstyk- wyjątkowe położenie sprawia, że miejsce to jest także turystyczną bramą

Porajów, Dolny Śląsk
Trójstyk nieopodal Porajowa

Nasza podróż nie zaczyna się od Porajowa, a od pobliskiego trójstyku. To tutaj "styka się" Polska, Czechy i Niemcy.

Takie wyjątkowe położenie sprawia, że region ten jest idealną bramą do poznania zabytków i przyrody naszych sąsiadów.

Porajów- w moich oczach czas tutaj stanął (mimo zmian, które zaszły)

Porajów, Dolny Śląsk
Mimo upływu lat, nadal się dziwię, że mogę zrobić kilka kroków by znaleźć się w Niemczech ;-)

Dojeżdżając do Porajowa zatrzymujemy się nieopodal mostu łączącego nasz kraj z Niemcami.

Czuję uścisk gdzieś w okolicy żołądka patrząc na aleję starych lip. Gdyby mogły mówić... Przecież na pewno pamiętają małego Rysia, mojego tatę...

Porajów, Dolny Śląsk
Gdyby drzewa mogły mówić...

Czuję jak szklą mi się oczy gdy słyszę jak Ania pokazuje młodym rosnące wzdłuż drogi smukłe topole. Ania opowiada im, że gdy dziadek był mały to właśnie po nich się wspinał.

Porajów i najdłuższy wiadukt kolejowy

Kolejną atrakcją, którą pokazaliśmy młodym to wiadukt kolejowy. Ubolewam, że pomimo iż dłuższy od tego w Bolesławcu mało kto o nim wie. Wiadukt ten traktowany jest trochę po "macoszemu". Ot taki wiaduktowy Kopciuszek.

Pozwoliłam sobie udostępnić tekst z portalu bogatynia.info.pl

"Dokładnie 19 sierpnia 1856 roku rozpoczęto budowę jednego z najdłuższych wiaduktów kolejowych. Jego budowa trwała 6 lat. Jest też ciekawa historia związana z planami wyburzenia przeprawy.

Ten w Bolesławcu ma 490 m długości, w Zgorzelcu 475 m, a w Porajowie - Żytawie (Zittau) aż 748 m (źródła podają również długość 741 - 745 m). Dwa pierwsze to atrakcja turystyczna, remontowana i eksponowana, "nasz" - trochę jakby zapomniany, zarośnięty, na uboczu... Ma skomplikowaną strukturę użytkową: niemieckie pociągi z czeską obsługą jeżdżą przez Polskę, ale się tam nie zatrzymują. Z okazji urodzin warto trochę przybliżyć jego istnienie. To własnie 19 sierpnia 1856 roku rozpoczęła się sprawa linii Żytawa - Liberec, której wiadukt jest częścią. Budowę ukończono dokładnie 1 grudnia 1859r. Powstał efektowny wieloprzęsłowy, jednotorowy most wykonany z kamienia. Ma 18 m wysokości, ale ciągle osiada. Przęseł jest 39 i 8,45 m szerokości - tyle dane techniczne (za Wikipedią).

Wiaduktu w Żytawie i Porajowie, zwany jest u naszych zachodnich sąsiadów Neißetalviadukt. Jest to most kolejowy nad Nysą Łużycką pomiędzy Niemcami i Polską. 745 metrowy wiadukt jest jednym z największych i najstarszych mostów kolejowych w Niemczech. Stacja została otwarta w dniu 1 grudnia 1859 roku linii kolejowej między Żytawą i Libercem. Wiadukt rozciąga się na 39 łuków przez dolinę Nysy niedaleko ujścia rzeki Mandawy (do Nysy). Tylko dwa przęsła zanurzone są w nurcie, a po środku "stoi"  na wyspie rzecznej. Większość wiaduktu znajduje się po niemieckiej stronie Nysy, w Porajowie jest tylko kilka przęseł.  Linia kolejowa biegnie tylko około czterech kilometrów na terytorium Polski i przekracza granicę w Hradku nad Nysą na granicy polsko-czeskiej.

Dokładnie 7 maja 1945 roku wojska niemieckie wysadziły fragment mostu nad Nysą Łużycką w Zgorzelcu (odbudowano go w 1954r.). Tak samo miało stać się z tym w Żytawie, ale ocalał. Według lokalnej prasy (źródło: Wikipedia) rzekomo wysadzeniu miał zapobiec ówczesny kadet (niem. fahnenjunker) Wehrmachtu Dietrich Scholze, ryzykując własne życie dla zachowania budowli. Scholze był dowódcą plutonu pionierów kolejowych, którzy powinni wysadzić wiadukt. Zamiast to zrobić usunął elementy inicjujące wybuch i wyrzucił je do Nysy. "

Porajów, Dolny Śląsk

Obóz pracy przymusowej w Sieniawce

Ten wyjazd to także ta trudna historia.

Kawałek od Porajowa leży Sieniawka.

I historia, którą każdy ma obowiązek znać... Nawet dzieci.

Sieniawka, Dolny Śląsk
Właściwie trudno dziś uwierzyć, że miejsce to kryje tak mroczną historię

Paradoksalnie kompleks budynków przez lata był dla mnie "tylko" szpitalem psychiatrycznym. Wiele lat później (gdy było już za późno abym mogła zapytać o to tatę) dowiedziałam się, że ten kolos składający się z kilkunastu wielkich budynków był miejscem kaźni dziesiątek ludzi.

Obóz pracy przymusowej w Sieniawce.

Zespół budynków powstał przed wybuchem II Wojny Światowej jako koszary wojskowe. W trakcie wojny ze względu na pogarszającą się sytuację militarną oraz gospodarczą III Rzeszy, budynki zmieniły swoje przeznaczenie i od 1944 roku zostały zaadaptowane na fabrykę zbrojeniową przemysłu lotniczego – i jej głównym celem była produkcja silników odrzutowych Jumo 004.

Oprócz wykwalifikowanych robotników oraz pracowników przemysłowych, pracowali tutaj także więźniowie z fili obozu Gross-Rosen.

Nieludzkie warunki oraz znikome racje żywnościowe spowodowały śmierć co najmniej 266 osób, a najpewniej liczba ta jest znacznie większa.

Dziś miejsce kaźni jest tętniącym życiem osiedlem mieszkalnym oraz szpitalem psychiatrycznym. Ludzie żyją tu normalnie, a ja chodziłam pomiędzy budynkami i zachodziłam w głowę jak można mieć swój dom w miejscu tak przesiąkniętym tragedią, bólem i smutkiem...

Porajów, Dolny Śląsk, Sieniawka
W Sieniawce na próżno szukać jakiś wielkich tablic informujących o historii tego miejsca...

Swoją drogą, dlaczego tak mało mówi się o tym miejscu? Mijając budynek, który dawniej był wartownią, mało kto domyśla się tej strasznej historii jaką kryją te mury. Jedynym świadectwem tego koszmaru jest skromny pomnik.

Sieniawka, obóz pracy
Tyle bólu i cierpienia, a upamiętnia to niemalże tylko ten pomnik
Sieniawka, obóz pracy

Kosmiczny krajobraz ciągnący się kilka kilometrów za Porajowem, aż do Bogatyni

Dominujący fragment moich wspomnień z dzieciństwa to charakterystyczny zapach, którego źródłem była działalność elektrowni i olbrzymia dziura w ziemi.

Dziś ten iście kosmiczny widok robi na mnie takie samo wrażenie jak kilkanaście lat temu. Z tą różnicą, że dawniej można było podejść do odkrywki naprawdę blisko, a dziś musiałam się natrudzić i naszukać aby pokazać to dzieciom.

Kopalnia węgla turów
Kopalnia Węgla Brunatnego w Turowie

Kopalnia węgla brunatnego "Turów".

Miejsce gdzie pracował mój dziadek, babcia, wuja...

Mała Alicja mogła stanąć z tatą w wielu miejscach, skąd roztaczał się niczym nieograniczony widok na kopalnię. Wtedy myślałam tylko jakie to jest wielkie, jak to możliwe, że ogromne maszyny są tak malutkie i jakie to wszystko jest piękne. Dziś nie zobaczysz tego widoku. Cała odkrywka jest szczelnie ogrodzona.

Dziś poza mimowolnym zachwytem, którego nie powinnam czuć, a czuję,  zdaję sobie sprawę jakim złem jest kopalnia odkrywkowa.

A z drugiej strony zakład, którego historia sięga ponad 100 lat i jest jednym z największych i najważniejszych zakładów przemysłowych w tej części Dolnego Śląska. Rocznie wydobywają około 8 milionów ton węgla. A powierzchnia odkrywki to przerażające 2487 ha. Dziś pobliska elektrownia Turów, dla której podstawowym paliwem jest właśnie węgiel brunatny spełnia wszystkie wymogi z zakresu parametrów ekologii Unii Europejskiej.

kopalnia węgla brunatnego
Odkrywka swoim rozmiarem robi "wow", ale i przeraża

Krystyna- czyli miejsce gdzie znaleźliśmy odrobinę ochłody

Zmęczeni upałem, ja i Ania także emocjami jedziemy do naszych czeskich sąsiadów poszukać ochłody. Hrádek nad Nysą i jezioro Krystyna.

Udaje nam się znaleźć miejsce na bezpłatnym parkingu (nie parkuj na poboczu- właściciele całego rzędu tak zaparkowanych aut dostali mandat), skąd mamy 5 minut spaceru. Idziemy w mieszaninie ludzi mówiących po polsku i po czesku co karze nam się domyślać, że miejsce to jest chętnie odwiedzane nie tylko przez Czechów. I nic dziwnego, ale o tym za chwilę.

Kąpielisko jest płatne. Oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcie cennika i teraz nie mogę dla Ciebie znaleźć potrzebnych informacji. Płacimy kartą więc mogę Ci tylko napisać, że za naszą piątkę (2+3) po przewalutowaniu zapłaciłam niecałe 35 zł.

Porajów Dolny Śląsk
Czy może być piękniej? Woda, góry... Raj

Korzystają z przebieralni wskakujemy w stroje kąpielowe i już po chwili znajdujemy ukojenie w zimnej wodzie.

Porajów, Czechy
Nasze idealne chwile...

Jezioro Krystyna powierzchnię 14 ha,  największa głębokość to około 28 m. Dziś jest to przyjemne miejsce relaksu. Z czystą wodą, która doskonale pozwoliła wypędzić ciężkie myśli z głowy. A także z przepięknym krajobrazem.

Miejsce to także kawał górniczej historii.

Na stronie Hradek nad Nisou czytam, że:

"Początek wydobycia węgla brunatnego na Ziemi Hrádeckiej miał miejsce w 1786 roku, kiedy to właściciel posiadłości Christian Philipp Clam-Gallas podjął pierwsze próby wydobycia tego stosunkowo kiepskiego jakościowo węgla. Później w pobliżu dzisiejszej granicy państwowej otwarto kilka mniejszych odkrywek. Jedną z największych kopalni była ta nosząca nazwę „Christian“, nazwana na cześć właściciela grabsztejnskiej posiadłości. Zamknięto ją pod koniec XIX wieku, ale po odkryciu nowych zapasów jej działanie zostało wznowione w 1926 roku. W związku z rozwojem wydobycia węgla w połowie lat 30. XX wieku rzekę Nysę skierowano do koryta, którym płynie obecnie. W 1952 roku wydobycie podziemne zmieniło się na odkrywkowe, co się już nie zmieniło do zakończenia działania kopalni w 1972 roku(...)"

Podczas kąpieli z nijaką konsternacją odkrywam, że Czesi mają inny stosunek do nagości niż my. Podczas gdy Polacy motają się z ubraniem, zawinięci w ręcznik i tak pokazując pierś czy pupę, tutaj nie ma tego "problemu". Ludzie przebierają się swobodnie, bez krępacji. Podoba mi się to.

Podsumowując nasz wyjazd do Porajowa...

Patrzę na ten post, który miał być krótki i myślę sobie, że pomimo "nudnego" Porajowa wyszedł długaśny. Kto by pomyślał, że malutka dolnośląska wieś na końcu Polski może być źródłem, aż tylu atrakcji.

A to jeszcze nie był dla nas koniec. Czekało na nas jeszcze... Ale o tym innym razem :-)

Posted by Alicja Lammel
July 21, 2024
Alicja Lammel - autorka bloga "chodź z Nami"
Chodź z Nami

W mojej duszy od zawsze pulsowała potrzeba poznawania zapomnianych przez czas niezwykłych miejsc. Kiedy tylko mogę pakuję plecak, chwytam aparat i ruszam przed siebie, aby na własne oczy zobaczyć to, co ukryte przed większością. Idziesz z Nami?..

Wpisy z tej kategorii
No items found.